autor John Fenn
„Kochamy was, Amerykanów, naprawdę kochamy, lecz jesteście bandą kłamców!”
Przeżyłem szok, słysząc to z ust żony
jednego ze studentów międzynarodowej szkoły biblijnej. Jej mąż stał obok
nerwowo, wywracając oczyma, które mówiły: „Och, proszę bądź cicho,
droga, idźmy dalej”. Jednak w jej głosie nie było słychać potępienia,
lecz raczej rozczarowanie. Zarzuciła przynętę, więc skubnąłem troszkę:
„O co ci chodzi?”
Teraz już łagodnie, rzekła: „Cenimy
amerykański styl życia, wasze wolności, wiesz- podbij zachód, podążaj za
marzeniami, bądź czym chcesz. Nie mamy takich możliwości w naszym
kraju, lecz wszyscy jesteście kłamcami. Mówicie: „zadzwonię w przyszłym
tygodniu” czy „Spotkajmy się na obiedzie”, bądź: „Zadzwonię do ciebie”,
lecz nigdy tego nie robicie!
Szukają tego, co dobre, lecz…
Szukała prawdziwych więzi w
kościhttp://ele i nie miała pojęcia o tym, że niedługo później dyrektor
muzyczny mega-kościoła usiądzie w moim biurze i wyrazi to samo
pragnienie innymi słowami: „Otacza mnie tutaj, w kościele, mnóstwo
ludzi, lecz jestem sam. Nie mam żadnych prawdziwych przyjaciół i tak
naprawdę to nikt zna mojej żony ani mnie. Co z mam tym zrobić? Czy jest
ktoś prawdziwy w okolicy, kto nie chce mnie jakoś wykorzystać czy
manipulować mną? Czy są jacyś prawdziwi przyjaciele w kościele?”
W obu przypadkach te małżeństwa (dodam,
że zostali naszymi dobrymi przyjaciółmi) szukały czegoś, do czego
struktura, do której został sprowadzony przez ostatnie 1700 lat kościół,
nie była przeznaczona – promowania relacji.
Dlaczego IK (Instytucjonalny Kościół) jest taki, jaki jest
Jetro obserwował jak jego zięć, Mojżesz,
rozstrzygał spory i odpowiadał na pytania tylu ludzi, że był tym
wyczerpany. Powiedział mu więc, że musi stworzyć infrastrukturę
Generalnego Rządu Izraela – najnowszego narodu na tej planecie,
zrodzonego kilka dni wcześniej po przekroczeniu tymczasowo wysuszonego
Morza Czerwonego.
„Na to rzekł teść Mojżesza do niego: …. ustanów nad nimi jako przełożonych nad tysiącem albo nad setką, albo nad pięćdziesiątką, albo nad dziesiątką, aby sądzili lud w każdym czasie. Tobie zaś niech przedkładają każdą ważniejszą sprawę, a każdą pomniejszą sprawę niech rozsądzą sami; tak odciążysz siebie, a oni ponosić będą odpowiedzialność wraz z tobą...” (Exodus 18:17-26).
„Na to rzekł teść Mojżesza do niego: …. ustanów nad nimi jako przełożonych nad tysiącem albo nad setką, albo nad pięćdziesiątką, albo nad dziesiątką, aby sądzili lud w każdym czasie. Tobie zaś niech przedkładają każdą ważniejszą sprawę, a każdą pomniejszą sprawę niech rozsądzą sami; tak odciążysz siebie, a oni ponosić będą odpowiedzialność wraz z tobą...” (Exodus 18:17-26).
Mojżesz zrobił tak i w ten sposób
zrodził się Federalny Rząd Izraela. W tym samym czasie zostało
ustanowione na tej samej zasadzie kapłaństwo w świątyni. Był tam
Arcykapłan, który zarządzał kapłanami niższego szeregu, ci z kolei
jeszcze niższego i tak aż do najniższych kapłanów oraz chłopców, którzy
byli szkoleni na kapłanów. (Jak na przykład Samuel.)
Kościół przyjmuje mojżeszową strukturę Rządu Federalnego
Przeskoczmy jakiś 300 lat po dniu
Pięćdziesiątnicy – jest rok 313. Cesarz Konstantyn legalizuje
chrześcijaństwo, wzywając wierzących z ich spotkań odbywających się w
domach do byłych pogańskich świątyń, w których znajdowały się ławy.
Ustanowił w ten sposób kolejny mojżeszowy system spotkań „kościoła”,
które zaczął się spotykać inaczej – w audytoriach. To ciało przestało
być kościołem i zaczęło chodzić do kościoła. Z konieczności jeden z
darów został wyniesiony i nad ludźmi ustanowiono pastora/kapłana oraz
„kapitanów” niższej rangi.
Tak więc, pięcioraka służba, diakoni
(słudzy), pomocnicy, dary Ducha, dary motywacyjne, jak zachęcanie,
dawanie i organizowanie oraz wszelkie inne przejawy łaski, zostały
wyrwane z kontekstu Pisma, którym był dom i dopasowane do audytorium – i
tak dzieje się to od 1700 lat. Dlatego jest tak dużo książek o tym czy
innym programie, ponieważ Bóg zaprojektował spotkania w domach, lecz
człowiek wyrwał je z domów i przeniósł do audytorium. Od tej pory przez
cały czas człowiek usiłuje dopasować kwadratowy kołek do okrągłego
otworu.
Jaką zmianę wprowadziły Zielone Święta, a jak wyglądał kościół przez 300 lat
W 19 rozdziale Księgi Wyjścia Bóg
wyszedł z wieczności i zstąpił na górę, aby rozmawiać z Mojżeszem,
następnie przeszedł do zbudowanej dopiero co Arki Przymierza, mieszkając
między cherubami, skąd komunikował się z Mojżeszem. Jakieś 400 lat
później Dawid dalej znał Go, jako „Boga, który mieszka między
cherubami”. Następnie Bóg przeprowadził się z namiotu Dawida do świątyni
Salomona i stało się to wobec tak silnej chwały, wypełniającej
świątynię, że kapłani stracili siły wobec jasnego obłoku Jego obecności
(Wyj. 25:21-22, 33:1-11, 2Sam 6:2, 2Krn 5:7-14; 7:1-3).
Od tego momentu Bóg mieszkał w Miejscu
Najświętszym w świątyni w Jeruzalem. To było dostępne dla całego Izraela
przez 1000 lat. W tym czasie, jeśli ktoś chciał się spotkać z Bogiem,
musiał iść do Świątyni w Jerozolimie. Nie mógł się tam spotkać z Bogiem
bezpośrednio, konieczne było pośrednictwo jednego z kapłanów, tych
wybranych, którzy służyli Bogu. Cała reszta miała „świeckie” zadania.
W dniu Pięćdziesiątnicy wszystko uległo
zmianie, ponieważ ten sam Bóg, który wyszedł z wieczności, aby spotkać
się z Mojżeszem na górze, Który zszedł z góry, aby zamieszkać w Miejscu
Najświętszym, Który nadal mieszkał między cherubami 400 lat później, w
czasach Dawida, który przeniósł się w chwale i ogniu do świątyni
Salomona, gdy wnieśli Akrę Przymierza a Jego obecność zamanifestowała
się tym budynku – w Dniu Pięćdziesiątnicy wprowadził się do ludzkiej
jednostki! Ludzie stali się żywymi świątyniami Boga!
Objawienie Pawła
Paweł „zrozumiał to”, że teraz my
jesteśmy świątyniami Boga i stale pisał o tej prawdzie, lecz nigdzie nie
wyraził tego jaśniej niż w Liście do Kolosan 1:25-27:
„… chciał
Bóg dać poznać, jak wielkie jest między poganami bogactwo chwały tej
tajemnicy, którą jest: Chrystus w was, nadzieja chwały”
Chrystus w nas! Gdy ludzie stają się
żywymi świątyniami Boga, wtedy budynki świątynne stają się bezużyteczne,
są niepotrzebnym, archaicznym wyrazem poprzednich czasów. Bóg objawił
tajemnicę. Nie mógł wprowadzić się do ludzi, którzy byli grzesznikami,
więc musiał odrodzić ich ducha przez Swego Ducha a wtedy mógł wprowadzić
się do nich i teraz mogli być dla Niego chodzącymi, mówiącymi,
przenośnymi świątyniami, które zanoszą zarówno Jego Samego, jak i
poznanie Go i życie, które się Jemu podoba, na całą powierzchnię ziemi!
Konsekwencje przebywania Chrystusa w tobie
Główną konsekwencją przebywania
Chrystusa w tobie jest to: Możesz przestać robić te rzeczy, które zrobią
na Nim wrażenie, bądź poruszą Go; teraz możesz po prostu chodzić z Nim.
Chrystus w tobie oznacza, że nie są
potrzebne żadne formuły, On mieszka w tobie, więc nie musisz krzyczeć,
On nie jest przygłuchy. Nie musisz modlić się o otwarcie niebios,
Chrystus jest w tobie, nie musisz kłaść specjalnego namaszczonego
kawałka materiału pod poduszkę na kolejnych 7 nocy, po czym wysyłać go
wraz z najlepszą ofiarą do brata ‚takiego a takiego’, aby się modlił o
ciebie.
Nie musisz wrzucać 100$ do koszyka na
platformie mówcy X, aby Bóg odpowiedział na twoją modlitwę czy dał ci
przełom, którego potrzebujesz. Nie musisz bać się diabła – Chrystus nie
tylko jest w tobie, ale otrzymałeś zarówno autorytet do tego, aby używać
Jego imienia, jak też moc Ducha, aby nakazywać demonom uciekać i one to
robią.
Znaczy to, że nie ma specjalnych dni
tygodnia do oddawania czci, ponieważ Chrystus jest w tobie 24/7, więc
każdy dzień jest dniem uwielbienia. Znaczy to, że możesz swobodnie dawać
tym, którzy są w potrzebie, przywódcom, aby pomóc innym według tego,
jak Chrystus w tobie i twoje serce cię prowadzą.
Oznacza to, że nie ma niczego, co by
było święte czy świeckie, ponieważ Chrystus w tobie sprawia, że wszystko
cokolwiek robisz i czym jesteś, jest święte. Od pracy do domu i
komputera. Zabieram ze sobą Chrystusa, który jest we mnie, do pracy, do
zabawy, 24 godziny na dobę, tak więc wszystko jest święte. Wszyscy mamy
uświęconą pracę, wszyscy jesteśmy w służbie, ponieważ Chrystus jest w
nas.
Druga strona monety
Znaczy to również, że jestem osobiście i
nieustannie odpowiedzialny przed Tym, który mieszka we mnie. Znaczy to,
że On, będąc we mnie, wyraża jakąś część Swej osobowości przeze mnie
zatem każdy inny brat czy siostra, w Panu mają przez siebie wyrażają
jakąś część Jego osobowości, checę więc mieć relacje z innymi żywymi
świątyniami i te relacje stają się głównym priorytetem, sposobem, w jaki
sposób oddaję chwałę. Bardzo chcę widzieć, co Jezus robi w życiu
innych, oglądać Go w nich, uwielbiam być razem z nimi w codziennym
życiu, przez wzloty i upadki innych, porażki i zwycięstwa.
Znaczy to, że my wszyscy jesteśmy równi,
zarówno apostoł jak i ten który podaje kubek wody dziecku, ponieważ my
wszyscy zostaliśmy zbawieni tą samą krwią. Jedyną różnicę stanowią
funkcje pełnione w życiu i w ciele Chrystusa. Chrystus we mnie oznacza,
że w miarę jak wzrastam w Nim, mam wolność być sobą, podejmując każdą
okazję w życiu i relacjach, aby zapytać:”Jak mogę dzięki temu bardziej
wzrosnąć w Nim”
Znaczy to, że mogę pływać w otwartym
oceanie, nie ograniczony już do akwarium, lecz szkolony razem z innymi
„rybami” tego samego rodzaju, ponieważ Paweł powiedział, że nie ma już
ani Żyda, ani Greka, nie ma wolnego czy niewolnego, lecz my wszyscy
jesteśmy jedno w Chrystusie.
Sprawiedliwość mamy przez wiarę w
Chrystusa, lecz jest to nie do udowodnienia, przecież każdy może
powiedzieć, że jest chrześcijaninem. Bóg tak to zaprojektował, że dowód
naszej sprawiedliwości ma się przejawiać w relacjach, a te zaczynają się
w domu, podobnie jak to było w ogrodzie Eden z Adamem i Ewą oraz Panem –
gdzie dwaj lub trzej są zgromadzeni, On jest pośród nich. Dlaczego?
Ponieważ On żyje w nich obu!
Stąd pojawia się pytanie, którym zajmiemy się następnym razem…
A do tej pory wiele błogosławieństw
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentarze nie związane z tematem, obrażające innych lub zawierające wulgarne treści będą usuwane !