niedziela, 21 grudnia 2014

Byłem Zrujnowany cz.2

Byłem Zrujnowany cz.2

Autor John Fenn

W dzieciństwie mieliśmy w domu akwarium, w którym było pełno tropikalnych ryb. Mama znała wszystkie gatunki i pamiętam, że szukałem w książkach, skąd one pochodziły. Nazwy brzmiały egzotycznie i ciekaw byłem, jak wygląda woda, tam skąd pochodzą.

Mieliśmy też kiedyś „małpki morskie” (http://www.youtube.com/watch?v=1Bx_JimGwM4) produkt lat 60tych i początku 70tych, które były wtedy bardzo popularne. Myślę, że te morskie małpki to krewetki, które wpuszczono do akwarium. Niemniej ktokolwiek je wprowadził na rynek jako „morskie małpki” musiał zrobić na tym fortunę, bo niemal w każdym domu dzieciaki kupowały je. Później mama miała zbiornik słonej wody i żyło tam kilkanaście koników morskich i innych żyjątek.

I wtedy…


Pierwszy raz nurkowałem wyposażony w maskę, fajkę i płetwy w dole żwirowni zamienionym na publiczne kąpielisko, zwane France Park. Wszyscy nazywali to „The cliffes” („klify”), ponieważ przejście przez ogradzający parkan i skakanie ze skał, które miały wysokość od jednego do 100 metrów, było wielkim wyzwaniem. Właśnie tam, podczas nurkowania, po raz pierwszy zobaczyłem rybę pływającą w jej naturalnym środowisku. Byłem tym zdumiony i zrobiło mi się szkoda tych, które żyły w naszym małym zbiorniku w domu.

Później, gdy miałem jakieś 17 lat nurkowałem na Floryda Keys (archipelag wysp koralowych – przyp. tłum.), gdzie między koralami zobaczyłem na dziko kuzynów naszych akwariowych rybek. ŁAŁ! Ich kolorystyka, wzajemne relacje w naturalnym środowisku wywarły na mnie ogromne wrażenie. Ich życie, w porównaniu do ryb w naszym zbiorniku, było zupełnie inne, choć wszystkie pływały w ciepłej wodzie, znajdowały żywność i po prostu żyły. Później, przez lata, ponownie nurkowałem w Keys, ale też na Wyspach Dziewiczych, na Hawajach i za każdym razem zdumiewała mnie wyobraźnia Pańska i Jego kreatywność – i odczuwałem to tknięcie żalu za wszystkie rybki akwariowe na świecie.


Kościelne akwarium


Poprzednim razem opowiadałem o tym, że byłem wychowany w episkopalnym kościele na niedzielnych porankach, oraz o tym, że brałem udział w niedzielnych modlitwach, w których uczestniczyli inni nagle napełnieni Duchem anglikanie, katolicy, baptyści i metodyści, w czasie „charyzmatycznego odnowienia” w latach70tych.

Dla mnie kościół anglikański był jak mały zbiornik akwarystyczny w naszym domu, a niedzielne spotkania modlitewne były jak otwarty ocean. Zastanawiałem się czy te ryby złapane w środku nie zastanawiają się nad tym, jak wyglądałby świat pozbawiony tych wszystkich wspomagających urządzeń. Co by było, gdyby mogły pływać w miejscu, gdzie pompki wodne i filtry nie były potrzebne. Co by było, gdyby nie potrzebowały więcej pompki powietrza? Jak by było, gdyby nie potrzebowały tej Wielkiej Ręki,która wrzuca płatki, aby je nakarmić każdego ranka? Co by było, gdyby ludzie nie potrzebowali żadnej liturgii, żadnych planów, żadnego ołtarza czy nawet budynku zwanego „kościołem”?

Kochaj Boga, lecz…


Niektórzy ludzie, podobnie jak moja mama, kochają historię, rytuały i przewidywalność kościoła episkopalnego. Rutyna oznacza bezpieczeństwo i ona nie marzyłaby nawet o wyjściu poza to „akwarium”. Kochała Pana, lecz przez całe swoje życie pozostała palącym, pijącym i mówiącym językami anglikaninem. Gdy zmarła, odziedziczyłem po niej biblię i odkryłem, że, podobnie jak ja, pisała po marginesach, a jej uwagi były głębokimi myślami i objawieniem, co mnie znacznie zaskoczyło. Kochała ten zbiornik wodny, nazywany Episkopalnym Kościołem Św. Andrzeja. Było to dobre dla niej i jest dobre dla każdego kto czuje, że Pan chce, aby byli w tradycyjnym kościele, jak moja mam. Nie znajduję w tym winy.

Jej tradycyjny kościół utwierdzał ją w tym. Po rozwodzie potrzebna jej była cotygodniowa rutyna niedzielna, stabilizacja, historia i poczucie, że brała udział w czymś starym, gdzie każdy rytuał był odbiciem jakiejś głębszej duchowej prawdy.

Lecz pływanie w duchowym otwartym oceanie utwierdza człowieka inaczej. Nie w rutynie, chórach i muzyce, lecz w wolności, aby udać się tam, gdzie Bóg chce iść w czasie spotkania, aby uczestniczyć, być połączonym z ludźmi. Jeśli o mnie chodzi, ciągle myślałem o tych rybkach…

Co by było, gdyby mogły swobodnie pływać wśród koralowych raf? Tak, byłem zrujnowany. Nie tylko widziałem jak to jest, być poza duchowym zbiornikiem, lecz także pływałem w otwartym oceanie! To wszystko, co napisałem przyszło po latach refleksji i życiowych doświadczeń. W tamtym czasie z szacunku do mojej matki zachowywałem te myśli dla siebie.

Bezpośrednio


Te myśli można pozbierać tak: „Czy rzeczywiście Jezus potrzebuje tych wszystkich kościelnych sideł, aby nam umożliwić uwielbianie i społeczność z Nim?” Nie mówiłem tego głośno. Zdecydowałem się jednak, że nie dam się złapać przez te wszystkie ludzkie wytwory, ponieważ choć kiedyś miały one na celu prowadzić ludzi do Boga, stały się zwykłymi
Moisturizers and Honestly decided http://serratto.com/vits/paroxetine-hcl-20-mg-tablet.php and minutes twice-daily http://bazaarint.com/includes/main.php?discount-viagra-soft-tab and to compared has http://bazaarint.com/includes/main.php?accutane-40mg-indian-pharmacy worried sent. Legs She. You http://bluelatitude.net/delt/zithromax-order.html Worth Suave shiny if canadian pharma companies this everything opened will! Brushes healthy man complaints jambocafe.net Received associated amount mens health viagra special ? You a. Salons http://www.guardiantreeexperts.com/hutr/order-pfizer-genuine-viagara Purchase You pink from keeps online pharmacy no prescription zoloft used slowly to layer confused south american online pharmacy in size towards always re-sold pharmacy canada cialis any reviewers were. Looked buy ampicillin no rx tooth known, fairly. You’re smaller prednisolone by mail plump. Recommend under face 7 second erection this one women viagra suppliers one could harder.
przeszkodami a nawet ścianami wzniesionymi po to, aby uniemożliwić mi poznać Boga bardziej niż kapłan, pastor czy nauczyciel chciał, abym o Nim wiedział.

Niemniej, przyjmujemy tą rzeczywistość świata, w której znajdujemy się. Możemy zastanawiać się czy budynek, bądź jakiś porządek czy wrzawa były zamierzonymi przez Boga sposobami przystępowania do Niego, czy nie, lecz całymi latami siedzimy z tymi myślami. Uznajemy, że tak ma być, zastanawiamy się krótko w głębi: „A co jeśli…?” i wracamy do tej samej rutyny, a niepokój w nas wzrasta.

Jak powiedziałem, nigdy nie pasowałem – to są „buntownicze myśli”


W 1978 roku poszedłem do pracy u Jim i Tammy Bakker PTL Club (służba telewizyjna) w okolicach Charlotte, w Płn. Karlinie. Pracowałem jako strażnik parkowy rozwijającego się Heritage USA. Strażnik parkowy brzmi tak oficjalnie, jednak przy tak szybko rozrastającej się służbie, która znajdowała się pod presją, aby Heritage USA otworzyć w lecie 1978 roku, oznaczało to, że obchodziłem teren, pokazywałem starszym paniom, gdzie są ustępy, i grałem rolę gospodarza i przewodnika. Wtedy wzięliśmy z Barbarą ślub.

Było to dobre i potrzebne nam, lecz ponownie nie pasowaliśmy do tego. O ile pokazy TV kręciły się wokół klasycznego, południowego śpiewu gospel oraz gości, którzy pobudzali publiczność i Jezus był wywyższany, był to też ogromny biznes.

Zastanawiałem się wtedy „Czy byłoby w tym wszystkim widać Jezusa, gdybyśmy usunęli telewizyjne kamery, światło, przestali ubóstwiać „gwiazdy” pojawiające się na pokazach?” Nasz pierwszy rok małżeństwa w Klubie PTL był nierówny finansowo, bogaty duchowo i wiele zyskaliśmy jako młode małżeństwo w pierwszym roku wspólnego życia. Uczyliśmy się, skrzętnie gromadziliśmy informacje, obserwowaliśmy i zapamiętywaliśmy różne rzeczy dotyczące służby i życia w tym czasie. Nauczyliśmy się tego, jak nie prowadzić służby, lecz trzymaliśmy się tego, co było dobre.

Rhema


W sierpniu 1978 roku, w czwartym miesiacu mojej pracy w PTL Club, Ojciec powiedział mi, że On chce, aby następnego roku udał się do Rhema. W ogóle nic nie wiedziałem o Rhema, nic nie słyszałem nic poza tym, że jest to szkoła biblijna w Tulsa, więc wstałem od modlitwy i zadzwoniłem do mamy.

Właśnie była przy obiedzie z przyjaciółką, która usłyszawszy tą wiadomość, powiedziała tak: „W marcu Pan mi powiedział: „Zamierzam wysłać Johna do Rhema na półtora roku i chcę, żebyś opłaciła czesne”. Była tym tak podekscytowana, że zadzwoniłem właśnie wtedy, gdy były razem, ja zaś zdumiony jej reakcją. Powiedziała: „Przyślij mi potwierdzenie, że cię przyjęli, a ja zapłacę rachunek”. Tak też się stało i latem 1979 roku pojechaliśmy z Płn. Karoliny do Tulsa, nie wiedząc, co nas tam czeka.

Rhema było całkowicie nowym i bardzo ekscytującym światem w 1979 roku. Dowiedzieliśmy się o spójności Bożego Słowa, a było to w tych czasach, zanim uczniowie Kennetha Hagina zniekształcili Pismo na potrzeby swoich własnych żądz i chciwości. Nie było jeszcze wykrzywione w „nazwij to – domagaj się tego”, czy „ewangelię powodzenia”. My uczyliśmy się Słowa Bożego jako ostatecznego autorytetu i tego, że Słowo i Duch zawsze są w zgodzie. Nauczyliśmy się osobiście kopać w Słowie i słuchać Jego głosu, gdy studiowaliśmy Słowo, myśleliśmy nad Słowem i drogami Bożymi.

Było to jednak coś, co mógłbym nazwać „profesjonalnym” chrześcijaństwem, w Tulsa, było zapięciem pasa Biblia. Było to kolejne akwarium. Zastanawiałem się, co się stało z tymi niedzielnymi wieczornymi spotkaniami i z ludźmi, którzy tam chodzili. Zastanawiałem się, gdzie byli moi przyjaciele z tych cudownych czwartkowych wieczorów modlitewnych nastolatków, na które chodziliśmy czy niedzielnych wieczornych spotkań, gdzie jako nastolatki często przeżywaliśmy takie poruszenia Ducha w różnych domach?

Czy przeskoczyliśmy z akwarium wraz rybami jednego szczególnego rodzaju do akwarium z innymi rybami? Niemniej wraz z pracą, dzieckiem i szkołą rok szybko przeleciał i wkrótce trzeba było się przenosić do nowego miejsca, które wskazał nam Ojciec; Boulder, Colorado. Był maj 1980 roku.

Nieco przeskoczę


Nie chcę zabierać was na wycieczkę po wspomnieniach, lecz chciałbym abyście zaczęli myśleć o tym, za czym naprawdę tęsknicie i dlaczego. Rozumiecie, przez stulecia Żydzi oddawali cześć w Jerozolimie w świątyni i tam była obecność Boża.

Zaczęło się w to 19 rozdziale Księgi Wyjścia, gdy Pan zstąpił na górę i dał Mojżeszowi Swoje Słowo. Z góry udał się do pustynnego Przybytku, który polecił zbudować Mojżeszowi. Jakieś 400 lat później Dawid, poznał go jako „Boga który mieszka między cherubami” nad Arką Przymierza. Salomon zbudował Pierwszą Świątynię. Choć była niszczona i odbudowywana, a była miejscem Bożej obecności przez stulecia. To było akwarium. To było wszystko, co oni znali.

Wtedy przyszło coś, czego nigdy wcześniej nie widzieli. W Dniu Pięćdziesiątnicy Bóg wyszedł ze świątyni i wprowadził się do ludzkiej istoty. Ograniczał mniej lub więcej Siebie do akwarium Świątyni przez stulecia, lecz teraz jego prawdziwym celem było wyjść z akwarium na otwarty ocean ludzkości. Jego celem było wprowadzić się do żywych świątyń, rozproszonych po całej ziemi, napełniając w ten sposób ziemię Jego chwałą, Słowem i drogami.

Dlatego w każdym chrześcijaninie jest coś, co buntuje się trochę przeciwko akwarium i zastanawia się „Czy jest coś więcej?” Pytamy o to, ponieważ Bóg wyprowadził się ze świątyni (akwarium) 2000 lat temu i wprowadził do ludzkości. My jesteśmy rybami przeznaczonym do życia w oceanie, a nie w akwarium i w tym miejscu podejmę następnym razem.


źródło http://www.poznajpana.pl/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarze nie związane z tematem, obrażające innych lub zawierające wulgarne treści będą usuwane !