wtorek, 3 stycznia 2017

Gdzie jesteście przyjaciele moi?

Gdzie jesteście przyjaciele moi? Historia Hioba w pigułce.

Do podzielenia się tym co za chwilę przeczytacie skłoniła mnie historia z mojego życia, której jednak nie będę przytaczał, oraz co ważniejsze, to ostatnio z naszymi synami zaczęliśmy czytać wiersz po wierszu Księgę Joba (Hioba).
Przyznam, że znałem tą historię jednak na to wychodzi, że pobieżnie. Tym razem trafiliśmy na coś, co zawsze nam umykało. W 4 rozdziale księgi Joba możemy przeczytać wypowiedzi przyjaciół Joba.
Oto jedna z nich.

" 12 Lecz mnie doszło potajemne słowo i moje ucho usłyszało jego szept.
13 W niepokojących myślach o widzeniach nocnych, gdy głęboki sen ogarnia ludzi,
14 Strach mnie ogarnął i drżenie przeniknęło moje członki,
15 Powiew musnął moją twarz, Zjeżyły się włosy na mym ciele,
16 Coś stanęło, lecz nie rozpoznałem jego wyglądu; Była to jakaś postać przed moimi oczyma, i usłyszałem cichy szept:

17 Czy śmiertelnik może być sprawiedliwszy niż Bóg, a człowiek czystszy niż jego Stwórca?
18 Oto On swoim sługom nie ufa i swoim aniołom przypisuje braki.
19 O ileż bardziej mieszkańcom chatek glinianych, których fundament jest w prochu, którzy mogą być łatwiej zdeptani niż mole.
20 Roztrzaskani są między porankiem i wieczorem, niepostrzeżenie giną na zawsze.
21 Gdy palik ich namiotu zostanie wyrwany, umierają, nie wiedząc nawet jak."

Myślę sobie, Boże, jak łatwo wyrywając coś z kontekstu, dojść do błędnych wniosków. Oto mamy coś, czego wielu ludzi dziś pożąda, formę duchowości, mistycyzmu, jest człowiek i słyszy głos, ooo, nie tylko, widzi nawet postać. Czyż to nie sam Bóg, albo jego anioł. ..Zawoła wielu...przecież o takie coś tak często się modlimy.

Ale dwie rzeczy tutaj są kluczowe wg mnie.
- po pierwsze opis postaci którą ujrzał Elifaz i to jakie uczucia ona w nim wywołała. Widzimy niepokój, strach, drżenie, zjeżone włosy na głowie i na końcu "coś", nawet nie osoba...
- po drugie, co to "cos", miało do przekazania Jobowi przez usta Elifaza?.

Zaczyna się od prawdy od czegoś absurdalnego, czemu nie można zaprzeczyć: " 17 Czy śmiertelnik może być sprawiedliwszy niż Bóg, a człowiek czystszy niż jego Stwórca?"
Później jest jednak coś, co obnaża zamiary tej istoty. Próbuje ona przekonać Joba ( Elifaza widocznie już przekonała), że Bóg nie ufa ani ludziom, ani aniołom, ogólny wydźwięk ma wskazać na ogromny dysonans między Bogiem a ludźmi, i na to, że ludzie nie mogą mieć z Nim bliskiej relacji. Ma wykazać, że człowiek jest niczym, do niczego się nie nadaje.

Dla zrozumienia rzeczy wróćmy do początku tej księgi i tego co sam Najwyższy mówi na temat Joba.
1 rozdział mówi:
"6 Otóż zdarzyło się pewnego dnia, że przybyli synowie Boży, aby się stawić przed Panem, a wśród nich przybył też i szatan.
7 I rzekł Pan do szatana: Skąd przybywasz? A szatan odpowiedział Panu, mówiąc: Wędrowałem po ziemi i przeszedłem ją wzdłuż i wszerz.
8 Rzekł Pan do szatana: Czy zwróciłeś uwagę na mojego sługę, Joba? Bo nie ma mu równego na ziemi. Mąż to nienaganny i prawy, bogobojny i stroniący od złego.
9 Na to szatan odpowiedział Panu, mówiąc: Czy za darmo jest Job tak bogobojny?
10 Czy Ty nie otoczyłeś go zewsząd opieką wraz z jego domem i wszystkim, co ma? Błogosławiłeś sprawie jego rąk i jego dobytek rozmnożył się w kraju.
11 Lecz wyciągnij tylko rękę i dotknij tego, co ma; czy nie będzie ci w oczy złorzeczył?"

Czy ktoś kto nie ufa człowiekowi, kto nie wierzy w nic dobrego z nim związanego, może się tak wypowiadać jak Bóg tutaj?
Bóg wręcz się chwali Jobem, jest pewny jego zachowań, wierzy, iż Job tak Go kocha, że nie ma rzeczy która tą miłością jest w stanie na tyle wstrząsnąć, by ona umarła. Szatanie, czy widziałeś mojego sługę Joba. ...wow jak to brzmi. Wyobrażam sobie to coś w Bożym głosie jak to wypowiadał. To jaką dumę czuł, z powodu tego, że mimo tak wielkiego zła na świecie, tak wielu ludzi, którzy Go odrzucają to jednak istnieją tacy ludzie jak Job. Ludzie którzy kochają Go całym sercem i ufają Mu.

Zbyt długi musiałby być ten tekst gdybym miał cytować wszystkie wypowiedzi czy to Joba, czy też jego "przyjaciół". Postaram się jednak przedstawić tą historię jako znakomitą naukę dla nas dziś.
A więc. Mamy taką sytuację. Job jest Bogobojnym człowiekiem, dba o swoją rodzinę, jestem przekonany, że jest dobrym zarządcą i panem, dla swoich sług. Nagle spotyka go coś, czego nie ogarnia, co nie mieści mu się w głowie, co jest zupełnie niespodziewane. Job w całej tej sytuacji nie zachowuje się idealnie, ale zachowuje się szczerze, naturalnie i zrozumiale. W wielu miejscach oskarża Boga za swoją sytuację. Przeklina także dzień swojego urodzenia, uważa i głośno o tym mówi, że nie zasłużył na to wszystko co go spotkało. Ciekawe w tym jest to, że po raz kolejny i to dwukrotnie Bóg wydaje o nim pozytywne świadectwo mówiąc: " Job 1:22 W tym wszystkim nie zgrzeszył Job i nie wypowiedział nic niestosownego przeciwko Panu."
-----------------------------------------------------
"Job 2:10 Odpowiedział jej: Mówisz, jak mówią kobiety nierozumne. Dobre przyjmujemy od Boga, czy nie mielibyśmy przyjmować i złego? W tym wszystkim nie zgrzeszył Job swymi usty
."
-----------------------------------------------------
Szczególnie w tym drugim fragmencie widać, że pomimo niesłusznego oskarżenia Boga przez Joba, pomimo tego, że Job był przekonany iż to Bóg jest źródłem jego problemów, to jednak nie został za to potępiony, czy nawet napomniany. Bóg wie jakimi nas stworzył w Jezusie sam przeszedł przez cierpienia i próby, więc wie jak co boli. Rozumie człowieka bardziej niż on sam siebie, czy swojego bliźniego. Oczekuję od nas miłości i szczerości.

Przyjaciele natomiast jeden po drugim, próbowali udowodnić Jobowi jego winę. Twierdzili, że nie jest możliwe, aby człowieka spotkało to wszystko, gdyby był sprawiedliwy, insynuowali, że musiał, w czymś bardzo zgrzeszyć, a teraz jest obłudnikiem, który udaje niewiniątko.
Przyjaciele wierzyli w to co wierzy dziś wielu ludzi nawet, a może paradoksalnie przede wszystkim chrześcijanie. Nazywa się to retrybucja, a bardziej zrozumiale odpłata. Według tej nazwijmy teologii wszystko co nas spotyka jest konsekwencją naszych czynów, bo w końcu Bóg sprawiedliwie odpłaca każdemu tu i teraz. Brzmi z pozoru święcie i biblijnie, lecz nie jest to (zawsze) prawdą. Wiele rzeczy nie dzieje się tu u teraz. Dużo by dawać przykładów ludzi, którzy byli źli a wiodło im się dobrze tak w zrozumieniu ludzkim, wielu też było Bożych ludzi a żyli w biedzie i samotności tak w wielkim uproszczeniu. Gdzie tu retrybucja? Na tym samym gruncie polegli pseudo przyjaciele Hioba. Oni cały czas myśleli tymi właśnie kategoriami. Nie możliwe by to co cię spotkało mówili, miało miejsce gdybyś nie zgrzeszył. Może o czymś zapomniałeś, albo jesteś kłamcą i obłudnikiem, że nie chcesz się tu teraz przyznać, co gorsza pogrążasz się twierdząc, że jesteś niewinny. Bóg jest przecież sprawiedliwy, przyjmij to jako karcenie i siedź cicho głupcze. Takie to były rady. Dziwią niektóre rzeczy, które wypowiadali na temat Hioba, gdyż wychodzi na to, iż były to bądź ewidentne kłamstwa, bądź efekt tego, że sami tacy byli, a ludzie często jak nie są przemienieni przez Boga, to w innych kłuje ich właśnie to, w czym sami są słabi, sami upadają.

Ta historia ma dla mnie dwa wątki. Jeden to relacja Bóg - człowiek, a drugi to relacja człowiek - człowiek. W pierwszym przypadku można zobaczyć jak łatwo ludzie (może my sami) oskarżamy Boga o rzeczy z którymi On nie ma nic wspólnego. Wspaniałe jest to, że jeśli jesteśmy szczerzy, to nawet jak błądzimy w ocenie, to Bóg nas za to nie potępia. Najgorzej jeśli zachowujemy się jak przyjaciele Hioba. Oceniamy ludzi, Boga wsadzamy we własne ramki, nie okazujemy miłosierdzia.

W drugim wątku, w relacji człowiek - człowiek, znamienny dla mnie jest ten werset:
Job 6:14 Strapionemu należy się życzliwość od przyjaciela, choćby nawet zaniechał bojaźni Bożej.
Czy nie doświadczyliście czegoś podobnego od ludzi, których uważaliście za przyjaciół? Czy nie było sytuacji, w której właśnie wtedy gdy najbardziej kogoś potrzebujecie zostajecie sami? Czy nie wiecie jak smakują chwile w których wiecie, że nie jesteście czemuś winni, a nikt koło was nie stanie. Obyśmy sami tak nie postępowali.
Całe szczęście, że jest jeden, Jezus Chrystus, który sam nazywa nas swoimi przyjaciółmi i na Nim się na pewno nie zawiedziemy.
Gdzie jesteście przyjaciele moi... Brzmi mi w uszach wołanie utrapionego Hioba i wielu z nas... Gdzie jesteście...?
Nie polegajmy zbytnio na człowieku, ale sami bądźmy ludźmi godnymi zaufania.

W Ewangelii Mateusza jest napisane tak :
33 Słyszeliście także, że powiedziano przodkom: Nie będziesz fałszywie przysięgał, ale dotrzymasz Panu przysiąg swoich.

34 A Ja wam powiadam, abyście w ogóle nie przysięgali ani na niebo, gdyż jest tronem Boga,
35 Ani na ziemię, gdyż jest podnóżkiem stóp jego, ani na Jerozolimę, gdyż jest miastem wielkiego króla;
36 Ani na głowę swoją nie będziesz przysięgał, gdyż nie możesz uczynić nawet jednego włosa białym lub czarnym.
37 Niechaj więc mowa wasza będzie: Tak - tak, nie - nie, bo co ponadto jest, to jest od złego.

Tego każdemu z nas życzę.

Autor : Łukasz Lambert

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarze nie związane z tematem, obrażające innych lub zawierające wulgarne treści będą usuwane !