Kilkanaście lat temu, tuż po moim nawróceniu, okres świat tzw. "Bożego Narodzenia" był czymś wyjątkowym. Każdy miał wtedy wolne i całe rodziny, czy też niektóre wspólnoty gromadziły się by wspólnie świętować narodziny zbawiciela. Każdy miał wolną wolę czy chce w tym uczestniczyć czy też nie.
Dziś po kilkunastu latach obserwuję tragiczny podział wśród wierzących.
Jedni pokazują na portalach społecznościowych zdjęcia rodzinne, wysyłają innym życzenia, natomiast inni się tym gorszą manifestując wszem i wobec, iż to jest pogaństwo i że oni w tym nie mają zamiaru uczestniczyć. Argumentując na różnorakie sposoby, że Pan Jezus nie narodził się w grudniu, bądź że 24 grudnia to urodziny pogańskiego bóstwa. Najprawdopodobniej jest to faktem, jednakże czy w okresie w którym oni uznają w jakiś sposób, że według nich właśnie wtedy narodził się Jezus, zarówno oni jak i ich bliscy będą mogli wziąć kilka dni wolnego by po prostu spędzić ten czas razem i wielbić Boga z dziękczynieniem. Jeśli nie, to czyż nie warto wykorzystać czasu który akurat mamy?
Ostatnio słuchałem na ebooku książkę "Człowiek z nieba" jedna z rzeczy która mi najmocniej utkwiła w pamięci to jak główny bohater opowiadał, że nie mieli praktycznie Biblii, często bywały sytuacje, że musieli korzystali z pojedynczych kartek. Następnie chrześcijanie z zachodu zaczęli przemycać Biblię do Chin. Jednak po pewnym czasie zaczęli do Biblii wysyłać chrześcijańskie książki. Wtedy zaczęły się problemy. Do tego momentu kościół w Chinach był bardzo, ale to bardzo zjednoczony, jednak po lekturze tych książek zaczęły następować podziały. W zależności z jakiej denominacji pochodziły te materiały, takie myślenie nabywali czytelnicy. To spowodowało, że poszczególne wspólnoty zaczęły się różnić poglądami od siebie.
Obecnie dostrzegam podobną tendencje w Polsce. Dopóki kościół był bardziej skupiony na Biblii, co było spowodowane brakiem dostępu do literatury, to była większa jedność między braćmi i siostrami. Natomiast z upływem czasu, wraz z zapełnianiem się chrześcijańskich księgarni i półek w kościelnych bibliotekach różnej maści książkami wśród wierzących zaczęło być coraz więcej podziałów. W ostatnich latach doszedł do tego internet a przez niego dostęp do nauczań z całego świata. I się zaczęło! Nagle z jednego kościoła podzielonego na kilka denominacji, niemal z roku na rok zaczęło się wyłaniać coraz to więcej odłamów. Zamiast być Chrystusowi to staliśmy się naśladowcami poszczególnych nauczycieli(Apostoł Paweł ganił za to Koryntian) Jedni poszli w kierunku judaizmu i zaczęli obchodzić szabat. Inny zaczęli podczas wieczerzy przyjmować sok winogronowy i mace, a inni wino i chleb. Jedni chrzcili tylko w imię Jezusa Chrystusa a inni w imię Ojca, Syna i Ducha Świętego. Jedni dopuszczali kobiety by dzieliły się słowem Bożym w zgromadzeniu a inni nie. Jedni wręcz przymuszali kobiety do nakrywania głów, inni nie. Jeden z dość mocnych podziałów wyniknął z kierunku pochodzenia nauczań. Niektórzy uznali, że jedynie czystość nauczania pochodzi ze wschodu, konkretnie Rosja czy Ukraina. Inni zaś gloryfikowali nauczycieli z zachodu, najczęściej ze Stanów Zjednoczonych. Najgorsze, że w tym wszystkim ludzie zaczęli się nawzajem oceniać, oskarżać i potępiać. W obecnym czasie dochodzi też podział na ludzi zaszczepionych i nie zaszczepionych. Na tych, którzy są zwolennikami partii prawicowych, lewicowych, liberalnych itd. Przykładów można by mnożyć....
Dzisiaj jesteśmy w miejscu, w którym słuchając świadectw z krajów gdzie kościół jest prześladowany mówimy "Amen"! Nieraz mamy ogromny podziw dla wiary i wytrwałości tych ludzi. Jednak sami siebie nawzajem czepiamy się za najmniejsze szczegóły. Są świadectwa ludzi w więzieniach, którzy byli chrzczeni dosłownie kilkoma kroplami wody przez pokropienie, i tego nikt nie neguje (słusznie zresztą), ale w tym samym czasie ci sami ludzie potrafią jak choćby w moim przypadku dopatrzyć się, że pewnej siostrze którą ochrzciłem w baptysterium, w którym nie było zbyt wiele wody podczas zanurzenia wystawało kawałek kolana. Nękali ją, wiadomościami próbując wmówić, że chrzest był nieważny.
Dzisiaj wielu chrześcijanom powywracało się w głowach w wyniku dobrobytu nazwijmy to chrześcijańskiego w sensie dostępu do nieograniczonych nauczań, dziesiątek tłumaczeń Biblii, siedzących w wygodnych fotelach w ekskluzywnie wykończonych budynkach kościelnych, przy akompaniamencie muzyków. Dzisiejszy kościół nie płaci jakiejkolwiek ceny aby naśladować Pana Jezusa, często tapla się w swoich wojenkach. Najsmutniejsze jest to, że często brat nie widzi w drugim brata,
Jedynym sposobem by kościół się zjednoczył i skupił ponownie na Bogu i Jego Słowie, jest ucisk i prześladowanie
On przyjdzie nieuchronnie, niestety będzie to też czas przesiewania kościoła. Wtedy tak naprawdę okaże się kto jest kim.
Życzę abyśmy w tym trudnym czasie, nauczyli się siebie błogosławić a nie przeklinać, bardziej skupić się na Bogu, na Jego Słowie niż na ludziach od, których pochodzi różnorakie nauczanie. Badać duchy, Badać naukę czy jest od Boga, być jak berejczycy. Wykorzystywać właściwie czas, który nam pozostał. Robić to do czego jesteśmy powołani, czyli głosić Dobrą nowinę aby pozyskiwać nowych uczniów Jezusa a to nas zbliży do siebie. To spowoduje, że bezbożny świat nas znienawidzi a my sami jeszcze bardziej zbliżymy się do Boga i do siebie samych.
Podsumowując. Masz dwa wyjścia:
1.Możesz być człowiekiem, który jest, zgorzkniały, zły na cały świat, bo robi coś wbrew twoim przekonaniom, krytykując i wykazując czyjeś błędy posługując się przy tym Bożym Słowem literą, która zabija jak czynili to faryzeusze Chrystusowi. Możesz swoim językiem gorszyć innych , szantażując emocjonalnie, doprowadzając nawet niektórych do obłudnych działań nie pozyskując nikogo dla Chrystusa ale tylko swoich zwolenników jedynie słusznej opcji, zostawiając innych bez pomocy i nadziei.
2.Albo możesz po prostu wykorzystać swój czas i być wśród ludzi, mając okazję im świecić. Być jak Jezus, zachowywać się jak On, służyć innym jak On. I spotkasz przy tym na swojej drodze ludzi słabych, często omylnych, nie myślących jak ty, może tobie wrogich po prostu grzeszników, takich którzy potrzebują lekarza- chorych duchowo. Czytaj w Bożym Słowie o tym jak Chrystus żył i pytaj Go w modlitwach jak należy się zachować w każdej sytuacji i bądź temu posłuszny. A zaręczam, że otworzą się tobie oczy i zobaczysz w innych bliźniego, brata, człowieka, który potrzebuje Chrystusa tak jak każdy z nas.
Ten przewrotny, zepsuty do szpiku kości świat potrzebuje upamiętania, potrzebuje Chrystusa, potrzebuje nas, którzy zaniosą dobrą nowinę ludziom, że jest łaska przebaczenia dla grzeszników.
Chrystus przyszedł na ten świat, aby nas zbawić i dziękczynienie powinno za to płynąć dla niego 365dni w roku i może to się zbiegać ze świętami, które obchodzą ludzie obok nas i z którymi nie koniecznie się identyfikujemy. My róbmy swoje w imieniu Jezusa Chrystusa! W imieniu w którym jest zbawienie, w imieniu przed którym klęknie kiedyś każde kolano, w imieniu przed którym drży cały świat ciemności. W imieniu, które szatan chce wymazać i wykreślić z powierzchni ziemi, bo wie jaka moc z niego płynie.
Dlatego nie walczmy ze sobą w "imieniu Jezusa", bo może się okazać, że to zły za tym stoi do czego jestem w 100% przekonany, a to co często w złości w osądzie głosimy wcale nie jest ewangelią.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentarze nie związane z tematem, obrażające innych lub zawierające wulgarne treści będą usuwane !