DOM(OSTWO) BOGA – EKKLEZJA
W czasach nowotestamentowych nie ma czegoś takiego jak „dom Boży". Za cenę swego życia Szczepan jednoznacznie przypominał: Bóg nie mieszka w świątyniach zbudowanych ręką ludzką. Kościół jest ludem Bożym. Zatem Kościół był i nadal znajduje się w domu, tam, gdzie ludzie - w zwykłych mieszkaniach. Tam Boże dzieci dzielą swe życie w mocy Ducha Świętego, spotykają się i wspólnie jedzą, często nie wahają się, aby sprzedać własność prywatną, dzieląc się materialnym i duchowym błogosławieństwem. Uczą się od siebie jak być posłusznym Bożemu słowu w sytuacjach codziennego życia, rozmawiają na zasadzie dialogu,
zamiast pouczać, modlą się i prorokują w swojej obecności, chrzczą, „tracą swą twarz” i swoje ego wyznając sobie nawzajem grzechy, odzyskują wspólną tożsamość dzięki doświadczaniu miłości, akceptacji i przebaczenia.
1 Piotra 2:4 Przystąpcie do niego, do kamienia żywego, przez ludzi wprawdzie odrzuconego,
lecz przez Boga wybranego jako kosztowny.
5 I wy sami jako kamienie żywe budujcie się w dom duchowy, w kapłaństwo święte, aby
składać duchowe ofiary przyjemne Bogu przez Jezusa Chrystusa.
6 Dlatego to powiedziane jest w Piśmie: Oto kładę na Syjonie kamień węgielny, wybrany,
kosztowny, A kto weń wierzy, nie zawiedzie się.
7 Dla was, którzy wierzycie, jest on rzeczą cenną; dla niewierzących zaś kamień ten, którym
wzgardzili budowniczowie, pozostał kamieniem węgielnym,
8 ale też kamieniem, o który się potkną, i skałą zgorszenia; ci, którzy nie wierzą Słowu, potykają
się oń, na co zresztą są przeznaczeni.
Efezjan 2:18 Albowiem przez niego mamy dostęp do Ojca, jedni i drudzy w jednym Duchu.
19 Tak więc już nie jesteście obcymi i przychodniami, lecz współobywatelami świętych i
domownikami Boga,
20 zbudowani na fundamencie apostołów i proroków, którego kamieniem węgielnym jest sam
Chrystus Jezus,
21 na którym cała budowa mocno spojona rośnie w przybytek święty w Panu,
22 na którym i wy się wespół budujecie na mieszkanie Boże w Duchu.
Dzieje Apostolskie 7:44 Ojcowie nasi mieli na pustyni namiot przymierza, jak nakazał Ten, który
powiedział Mojżeszowi, aby go wykonał według wzoru, jaki widział.
45 Ojcowie nasi przejęli go i wraz z Jozuem wnieśli do posiadłości pogan, których Bóg wygnał
sprzed oblicza ojców naszych aż do dni Dawida,
46 który znalazł łaskę u Boga i prosił, aby mu było dane przygotować mieszkanie dla Boga
Jakubowego.
47 Lecz dopiero Salomon zbudował mu dom.
48 Ale Najwyższy nie mieszka w budowlach rękami uczynionych, jak mówi prorok:
49 Niebo jest tronem moim, A ziemia podnóżkiem stóp moich; Jaki dom zbudujecie mi, mówi
Pan, Albo jakie jest miejsce odpocznienia mego?
50 Czy nie ręka moja uczyniła to wszystko?
Dzieje Apostolskie 17:24 Bóg, który stworzył świat i wszystko, co na nim, Ten, będąc Panem
nieba i ziemi, nie mieszka w świątyniach ręką zbudowanych
25 ani też nie służy mu się rękami ludzkimi, jak gdyby czego potrzebował, gdyż sam daje
wszystkim życie i tchnienie, i wszystko.
26 Z jednego pnia wywiódł też wszystkie narody ludzkie, aby mieszkały na całym obszarze
ziemi, ustanowiwszy dla nich wyznaczone okresy czasu i granice ich zamieszkania,
27 żeby szukały Boga, czy go może nie wyczują i nie znajdą, bo przecież nie jest On daleko od
każdego z nas.
28 Albowiem w nim żyjemy i poruszamy się, i jesteśmy, jak to i niektórzy z waszych poetów
powiedzieli: Z jego bowiem rodu jesteśmy.
1 Koryntian 3:10 Według łaski Bożej, która mi jest dana, jako mądry budowniczy założyłem
fundament, a inny na nim buduje. Każdy zaś niechaj baczy, jak na nim buduje.
11 Albowiem fundamentu innego nikt nie może założyć oprócz tego, który jest założony, a którym
jest Jezus Chrystus.
12 A czy ktoś na tym fundamencie wznosi budowę ze złota, srebra, drogich kamieni, z drzewa,
siana, słomy,
13 to wyjdzie na jaw w jego dziele; dzień sądny bowiem to pokaże, gdyż w ogniu się objawi, a
jakie jest dzieło każdego, wypróbuje ogień.
14 Jeśli czyjeś dzieło, zbudowane na tym fundamencie, się ostoi, ten zapłatę odbierze;
15 jeśli czyjeś dzieło spłonie, ten szkodę poniesie, lecz on sam zbawiony będzie, tak jednak, jak
przez ogień.
16 Czy nie wiecie, że świątynią Bożą jesteście i że Duch Boży mieszka w was?
17 Jeśli ktoś niszczy świątynię Bożą, tego zniszczy Bóg, albowiem świątynia Boża jest święta, a
wy nią jesteście.
2 Koryntian 6:14 Nie chodźcie w obcym jarzmie z niewiernymi; bo co ma wspólnego
sprawiedliwość z nieprawością albo jakaż społeczność między światłością a ciemnością?
15 Albo jaka zgoda między Chrystusem a Belialem, albo co za dział ma wierzący z
niewierzącym?
16 Jakiż układ między świątynią Bożą a bałwanami? Myśmy bowiem świątynią Boga żywego,
jak powiedział Bóg: Zamieszkam w nich i będę się przechadzał pośród nich, I będę Bogiem
ich, a oni będą ludem moim.
17 Dlatego wyjdźcie spośród nich i odłączcie się, mówi Pan,I nieczystego się nie dotykajcie; A ja
przyjmę was
18 I będę wam Ojcem, a wy będziecie mi synami i córkami, mówi Pan Wszechmogący;
Życie wspólnoty domowej było metodą ewangelizacji i misji w początkach kościoła. Historycy kościoła mówią nam, że przez pierwsze trzy stulecia po Chrystusie kościół domowy był normalnym i naturalnym sposobem dzielenia się nowym życiem. Ten oikos - dom był najważniejszym wyrazem ciała Chrystusa, a ogólne spotkania wierzących z całego miasta stanowiły drugorzędny i niekoniecznie niezbędny dodatek.
W listach Pawła czytamy, że wierzący stawali się domownikami, a przewodził im pan domu.
Wayne Meeks pisze, że oikos był pojęciem szerszym niż współczesna zachodnioeuropejska rodzina.
„Zarysy domów odkopanych w Pompei i na Delos wskazują na to, że były tam pokoje prywatne i gabinety pana domu; część domu przeznaczona prawdopodobnie dla kobiet i dzieci; mieszkania niewolników; pokoje wynajmowane; sklep albo dwa od strony ulicy, może tawerna albo nawet hotel, czasami połączone z atrium oraz położona centralnie jadalnia, gdzie paterfamilias przyjmował gości - znajomych z innych domów albo klientów albo jednych i drugich naraz. (...) Należeć do jakiegoś domu znaczyło więc być częścią szerszej sieci więzi międzyludzkich. (...) Te uczucia i postawy można było wyrażać na różne sposoby, w tym przez praktyki religijne. Zwykle zakładało się, że podporządkowani członkowie domu, a zwłaszcza słudzy, będą dzielić religię swojego pana. (...) W większych domach panowie czasem zachęcali do wspólnych spotkań i zapewniali dla nich miejsce”[1].
Ten opis możemy uzupełnić uwagami z książki Roberta Banksa „Idea wspólnoty u Pawła”: „Pokój centralnyw zamożniejszych domach mógł swobodnie pomieścić około 30 osób. Spotkania „całego kościoła” mogłygromadzić 40 do 45 osób. Kościół obejmował średnio 30-35 osób. Nawet spotkania „całego kościoła” były na tyle nieliczne, że umożliwiały tworzenie się dosyć ścisłej więzi pomiędzy członkami”[2].
Dopiero po reformie Konstantyna w IV wieku nastąpiła radykalna zmiana w strukturze kościoła. Nadszedł czas dużych kongregacji; kościoły domowe zostały zmarginalizowane, a w końcu zakazane. Nie wolno było już funkcjonować jako chrześcijanin prywatnie, bez opieki państwa, jego oficjalnego zezwolenia i ordynacji duchownych.
„Zachód ograniczył kościół do kongregacji, a zapomniał o domach”, twierdzi Bob Hoskins z Anglican Church
Planting Network w Anglii. „Czy kongregacja to beton, w którym nasza kultura osadziła pojęcie kościoła?”[3] - pyta.
Pierwotny kościół posługiwał się najbardziej naturalnym i podstawowym elementem społeczeństwa,
jakim była rodzina i jej dom. Wiedzieli, że ewangelia oznacza więź z Bogiem i sobą nawzajem, dlatego stawiali na więzi rodzinne - tworzyli wspólną rodzinę. Dlaczego wybrali taką właśnie opcję? Nie sądzę, żeby cokolwiek wybierali. Po prostu powielali i mnożyli to, co im pokazano. Jezus, ich Mistrz, chodził od domu do domu, czasem goszcząc u siebie, częściej będąc goszczonym. W tych otwartych domach, przy stole, przy jedzeniu czy też w rozmowach na podłodze w kucki wypełniała się Jego misja. Chorzy byli uzdrawiani, ewangelia głoszona, pytający uzyskiwali odpowiedzi, a szukający - pomoc i radę. Jezus doceniał wartość domu.
Pierwotny kościół był taki sam. „Gościnność zawsze uważano za odpowiedzialność chrześcijańską. Gra ona ważną rolę zarówno w ewangelizacji, jak i w służbie, które są częścią misji”[4]. Michael Green komentuje:„Przez pierwsze trzy stulecia kościół rozwijał się bez pomocy dwóch najbardziej cenionych dziś narzędzi: masowej ewangelizacji i ewangelizacji w kościele. Zamiast tego używano domu”[5]. Ten prosty sposób był niezwykle skuteczny. „Celsus, mimo że nieprzyjazny chrześcijaństwu, wiernie przedstawił pierwotny kościół; to właśnie w domach prywatnych spotykali się i czynili nowych uczniów tkacze, szewcy, praczki i kmiecie, którymi tak bardzo gardził. Nawet dzieci uczono, że jeśli uwierzą, będą szczęśliwe i uczynią szczęśliwymi także swoje domy”[6].
Pierwotny kościół był kościołem domowym, a nie kongregacyjnym. Więzi pomiędzy jego członkami były naturalne i bliskie. Koncentrowano się nie na spotkaniach, ale na uczniostwie. Nie tylko uczono prawdy o Królestwie, ale także praktykowano ją w codziennym życiu. Dom stał się miejscem najbardziej strategicznym, gdzie dzielono się ewangelią w przyjaznym otoczeniu. Dom nie narzucał formy spotkań, która byłaby obca niewierzącemu. Nieporozumienia i trudności rozwiązywano wspólnie. Każdy mógł brać udział w spotkaniach. Spontaniczne świadectwa zwykłych ludzi łączyły się z prostymi wyjaśnieniami ewangelii.
Pomoc otrzymywano w razie potrzeby, rozmawiano i uczono się o siebie nawzajem podczas pracy,
wspólnych posiłków czy podróży w interesach. Jakość nowego życia zdobywała nowe terytoria dla dobrej nowiny. Taki styl misji ewangelizacyjnej miał też tę dodatkową zaletę, że był łatwy w organizacji, tani, naturalny, skuteczny w docieraniu do nowych ludzi i doskonały do kształtowania zwykłych chrześcijan. Niebyły to niedzielne nabożeństwa, grupy uczniostwa, spotkania modlitewne czy letnie wyjazdy misyjne.
Kościół Zachodu powoli zaczyna dochodzić do podobnego rozumienia ewangelizacji i misji. Rozumiejąc, jak ważne jest dotarcie do człowieka jako całości, Samuel Escobar powiedział na Kongresie Lozańskim w 1974roku: „Duchowość bez uczniostwa w codziennych aspektach życia - społecznym, ekonomicznym i politycznym - jest religijnością, a nie chrześcijaństwem”[7].
Aby udawało nam się czynienie uczniów, musimy zrozumieć, że nie powiedzie nam się to nawet na najlepiej zorganizowanych spotkaniach, w najbardziej komfortowych warunkach i przy najwspanialszym programie.
Może się to udać tylko wtedy, gdy nasze życie spotka się z ich życiem. Dlatego ewangelizacja i misja
odnosiły tak wielkie sukcesy w pierwotnym kościele - ludzie byli ich podmiotem, a życie - metodą pracy.
Zbyszek Pawlak
Przypisy:
[1] Wayne Meeks, The First Urban Christians, Yale University Press, 1983, s. 30
[2] Robert Banks, Paul's Idea of Community, s. 35
[3] Wolfgang Simson, Houses that Change the World, s. 34
[4] Howard Belben, The Mission of Jesus, Epworth Press 1970, s. 74
[5] David Watson, I Believe in Evangelism, Hodder and Stoughton 1976, s. 147
[6] Michael Green, Evangelism in the Early Church, Highland Books 1984, s. 251
[7] Timothy Chester, Awakening to a World of Need, Leicester:Inter-Varisty Press 1993, s. 73
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentarze nie związane z tematem, obrażające innych lub zawierające wulgarne treści będą usuwane !